poniedziałek, 17 września 2012

I've made up my mind

Kiedyś, w samotności, spojrzałam Prawdzie w oczy. Kolor ich był piękny jak słoneczna bryza o poranku, jak ujmująca biel przebiśniegów, jak malinowe usta. Jak niebo poprzecinane purpurowymi wstęgami zachodu wiosennego słońca. Ich kolor był piękny i dziwny. Jakby niemożliwe było sprecyzowanie jego odcienia.
Tamtego dnia patrzyłam Prawdzie w oczy i milczałam jak zaklęta. Jakby ktoś rzucił na mnie urok. W prawdzie Prawda nie bolała tak bardzo, nie śpiewała tak głośno, nie szarpała tak mocno. Prawda była milcząca, spokojna i ciepła. Stanowiąc jedyną rzeczywistość życia, choć tak daleką od naszego przekłamania.
Prawdą było szczęście każdego z nas, że każdy plan jest misterny i dobry. Każdy upadek przemyślany. Zło rodzi dobro, a dobro wspina się na wyższy stopień. że wszystkie uśmiechy mają cel, każde słowo układa ostateczne zakończenie życia. Prawdą było szczęście dalekie, lecz wkrótce spełnione. Była nią dobroć i ciepłe powietrze, kiedy szepczesz. Prawdą było Życie.
Prawdą było to, co najprawdziwsze. Miłość.










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz