czwartek, 20 września 2012

i just want


"Nie myśl o mnie źle.
ja po prostu za dużo straciłam.”
 — Anna Karenina




Bo wiecie, chodzi o to, że znów mi nic nie zostało. Rozumiecie, prawda? Pustka w środku w miejscu, gdzie powinni mieścić się ludzie dla mnie ważni. A ja przecież mam w sobie tyle miłości. A ja boję się ludzi. I kiedy już postanowię się do kogoś zbliżyć przynajmniej na wyciągnięcie ręki, on się odsuwa z nadmiaru mnie. Rozumiecie!? Powiedz przynajmniej ty, że rozumiesz… Albo nie, lepiej nic nie mów.
I nie mam za kim tęsknić w te samotne długie wieczory. Ale wiecie, tak tęsknić, że niemal czujesz fizyczny ból, chociaż do końca nie wiesz, co cię tak boli. Dobrze, że dnie już coraz dłuższe… Bo dziwnie tak siedzieć i czekać, aż ciało albo serce w końcu zacznie o kimś myśleć z utęsknieniem. Czekać, aż serce wygrzebie kogoś za kim mogłabym danego wieczoru potęsknić… A potem się okazuje, że to takie bezsensu, bo tęsknić to w pewnym sensie czekać, a ja na tego kogoś wcale nie czekam. Nadążacie? A może przynajmniej ty? Nie, wcale nie musisz…
Nawet do cholernej gry w karty potrzeba co najmniej dwóch osób. Bo przecież nie zagram do lustra, chociaż... Mogłabym wystawić piękny dramat, być jego główną bohaterką, lub przecież mogłabym zaśpiewać piękna balladę o miłości, gdy nikt nie będzie słuchał i z łzami w oczach zanucić ostatnie wersy o niespełnieniu.
A może, skoro nie można obudzić tych wszystkich uczuć, kiedy się ma na to ochotę, to może jest jakieś miejsce, gdzie są ludzie idealnie do ciebie dopasowani? Może są takie miejsca… I do każdego człowieka jest takie jedno przypisane… Może moim jest biblioteka? W sumie, dobry pomysł mieć faceta, który czytałby mi wiersze przed snem albo jakieś namiętne fragmenty na przykład z opowiadań Wiśniewskiego. Chodzilibyśmy razem wypożyczać książki, a i rozmawiać mielibyśmy o czym. Polecalibyśmy sobie nawzajem pozycje warte uwagi, a na co szkoda czasu. To mógłby być udany… Ach, zapomniałam, że to nie możliwe. No, jak to dlaczego!? Od kilku lat chodzę kilka razy w miesiącu do tej samej biblioteki i wyobraź sobie, że zaledwie trzy razy spotkałam w niej jakiegoś mężczyznę. Chociaż w sumie to dwa razy, bo kolega się nie liczy jako „mężczyzna do potencjalnego wzięcia”.
Ludzie są dla mnie skomplikowani. Szukają wiecznie dziury w całym zamiast cieszyć się tym co tu i teraz. Szukają problemów, sami sobie podrzucając kłody pod nogi. Oczywiście, człowiek to tylko człowiek - popełnia błędy. Może i nie jestem idealna, może popełniam błędy, ale się do nich przyznaję, bojąc się o jutro. Może i nie jestem błyskotliwa i przerażająco śliczna. I nie zawsze jestem pomocna, kiedy w grę wchodzą poważne tematy – jestem tylko człowiekiem. Ale nie udaję kogoś kim nie jestem, a to uważam za najważniejszą rzecz.
Wiecie co jest najśmieszniejsze w ludziach? Zawsze myślą na odwrót: śpieszy im się do dorosłości, a potem wzdychają za utraconym dzieciństwem. Tracą zdrowie by zdobyć pieniądze, potem tracą pieniądze by zdobyć zdrowie. Z troską myślą o przyszłości, zapominając o chwili obecnej i w ten sposób nie przeżywają ani teraźniejszości, ani przyszłości. Żyją jakby nigdy nie mieli umrzeć i umierają jakby nigdy nie żyli.


Jest zlepkiem wzruszeń, nieodbytych rozmów, tłumiących emocji, sekretów, nocnych szlochów do poduszki, niewypowiedzianych słów i myśli autodestrukcyjnych - moje dzikie serce.

Obojętność - cichy sprzymierzeniec całego zła tego świata. http://vergil.cytaty.info
~Vergil ©


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz