niedziela, 18 listopada 2012

żyję względnie

To jedna z tych bezsennych nocy, w której lawina przemyśleń zakłóca spokój duszy i umysłu. Wybieram się w podróż po morzu wzburzonych wspomnień, marzeń, efemerycznych chwil, które dawały radość sercu. Zatracona w obłoku miodowych wspomnień, pomarańczowych marzeń i ulotnych chwil, daję się ponieść fali żalu, a zarazem szczęścia. Ciało paraliżuje słona i chłodna woda nienawiści-nienawiści wobec samej siebie. W oddali widać delikatne światło nadziei, lecz łajba jest zbyt słaba, aby dopłynąć. Zalewają ją fale goryczy i niedoskonałości świata. I tak powoli, zatapiając się coraz bardziej, widzę jak daleko mi do poprzedniego życia.
Zapadłam w sen, zawierając wcześniej pakt z diabłem.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz